By
lunaak
Co jakiś czas monitoruję polski rynek wyposażenia do receptury.
Niewiele się zmienia poza powstawaniem firm krzaków produkujących jakieś badziewia w stylu komory laminarne ze sklejki w formie mikroskopijnej, przypominające pozycje z katalogu popularnego producenta mebli ze Skandynawii - złóż to sam i nie wykopyrtnij się na tym podczas używania.
Źródeł tych patologii nie chcę tu omawiać, bo to materiał na epopeję.
Ostatnio do ogródka mikserów, mieszaczy - dołączyła kolejna firma wytwarzająca dwa modele. To już będzie czwarte albo piąte wejście.
Jak każdy model cepa, gdy zrobić zeza to wszystko to jest na jedną kolendę. Obudowa utrzymująca silnik, winda, w tym przypadku taniej, bo sterowanie analogowe za pomocą potencjometrów.
Silnik oczywiście tani w obsludze i sterowaniu czyli szczotkowy, wyrwany z jednego z katalogów producentów na dalekim wschodzie (Chiny).
Pojemniki oczywiście pasujące z innych systemów dotychczas obecnych na rynku gdyż wracając do cepa - idea skopiowana - ruchome denko z dławikiem po obwodzie, z wieczkiem wyposażonym w dławik na trzpień mieszadła.
Jedynie mocowanie mieszadeł jest niekompatybilne z innymi systemami gdyż każda pliszka swój ogonek chwali. To oznacza, że mieszadła trzeba mieć od konkretnego modelu i nie można ich wymieniać między systemami.
Czy warto?
Jeśli jest tańsze to pewnie tak. Natomiast trzeba porównać moce urządzeń oraz deklarację pracy - czy jest to S1 (obecnie posiada tylko najnowszy, najwyższy model najpierwszego systemu jaki powstał) czy s2 5, s3 czy TB5.
Najczęściej z powodu faktu ładowania do tych "maszyn" silników szczotkowych, producenci deklarują s2 5 czyli pięć minut pracy na maksimum oraz pół godziny przerwy. To oznacza w przypadku naszej rzeczywistosci - mieszanie przez pięć minut na maksymalnych obrotach pasty lassara, która została podana jako przykład najbardziej lepkiego i gęstego tworu do przygotowania w recepturze. To może tyczyć się też przygotowania czopków, więc to nie jest jakieś egzotyczne zagadnienie. Przedłużanie tego okresu zakwitnie w pewnym momencie spaleniem silnika jeśli jego moc jest niska np. 100W, a im moc niższa tym urządzenie tańsze, więc uwaga na to i dzielić to co mówi przedstawiciel bo najpewniej nie ma pojęcia o czym mówi.
Czy warto pod względem procesów jednostkowych?
Tylko gdy przychodzi sporządzać maści emulsje typu W/O, gdyż sprawie się one wiążą na zimno w warunkach polskich aptek. Te urządzenia oczywiście kompletnie nie nadają się do sporządzania maści O/W ale ich się nie sporządza w polskiej recepturze.
O czym trzeba pamiętać - te systemy - czy droższe czy tańsze - nie rozdrabniają substancji stałych. Jest to albo przemilczane w instrukcjach albo przedstawione w formie apagogicznej (od tyłu i przez zaprzeczenie aby nikt nie wiedział o co chodzi)
Dużo studentów, asystentów oraz pracowników aptek zostało nakarmionych mitem, że to tak szybko się kręci więc na pewno dobrze rozdrobni. Niestety nie. Nawet rozbicie agregatów tlenku cynku w maści ichtiolowej jest widocznym problemem, z którym nie można sobie poradzić gdy miesza się już finalny produkt. Substancje stałe muszą być rozdrobnione oraz najlepiej zwilżone z odpowiednim adjuvans w moździerzach. To również dotyczy sporządzania przejściowych mieszanin ichtiolu z lanoliną, balsamu peruviańskiego z olejem rycynowym czy też smoły węglowej z olejem rycynowym lub tweenem 80. Dodanie tychże do kupy i zamieszanie ot tak o może wydać na świat pomiot diabelny.
Dlatego proszę o świadome wybieranie tych systemów, zwłaszcza w obecnych czasach gdy ogląda się każdą stronę monety w niesprzyjających warunkach dla aptek.
Dyskusja oczywiście wskazana, dlatego ten post jest uogólniony.